Grecja

Grecja raj na ziemi…

Granice turecko–grecką przekroczyliśmy w Ipsala i ruszyliśmy dalej autostradą na zachód wzdłuż wybrzeża. 

Jeśli chodzi o drogi w Grecji to możemy im pozazdrościć , są naprawdę dobrze wykonane – mimo ciepła nie tworzą się tam żadne koleiny. Roślinność wzdłuż drogi też była inna niż nasza – wyraźnie śródziemnomorska.

Pierwszą miejscowością jako zwiedziliśmy w Grecji był  Aleksandropolis. Fajna miejscowość pod względem turystycznym z ładną kamienistą plażą.

Na próżno szukaliśmy tutaj  baraniny na którą mieliśmy ochotę, większość z nich serwowała kebaby !! (takie jak w Polsce)  na co niewątpliwie miała wpływ bliskość Turcji. Z plaży rozpościerał się ładny widok na wyspę Samothraki , której górskie szczyty ukrywały się w chmurach i wtedy zrodził się pomysł zpromowania się na jedną z wysp.

Wybór padł na wyspę Thasos na którą promy odchodziły z miasteczka Kavala. Samo miasteczko okazało się bardzo ciekawe turystycznie posiada zamek na skale, który strzegł wejścia do portu

Duże wrażenie zrobił na nas akwedukt, który znajduję się na samym wjeździe do miasteczka, nadaje on charakter temu miastu. Ciekawostką dla mnie były stacje benzynowe zrobione  jak zwykłe sklepy (praktycznie wnet w budynku !!)  wkomponowane wciągi handlowe. 

Z nabrzeża portowego co kilka godzin odchodzi kilka promów na wyspy Thasos  i Limnos.

Niestety okazało się ,że tego dnia nie odchodzi już żaden prom ,więc postanowiliśmy cofnąć się do miejscowości Keramoti -tam spędzilismy noc.

Jest to mała miejscowość turystyczna, z duża ilością kampingów z fajną plażą zlokalizowaną na cyplu. Rano po pysznym śniadanku składającego się ze świeżych greckich serów i jogurtów z owocami przepromowaliśmy się na Thasos do miejscowości o tej samej nazwie.

Cudowna malutka miejscowość z duża ilością barów serwujących typowe greckie jedzenie – bardzo smaczne i tanie !!

Na obiadek zamówiliśmy zestaw grillowy składający się z baraniny, piersi z kurczaka, wieprzowinki, kiełbasek grillowych , do tego pite i dwie sałatki za wszystko to zapłaciliśmy w przeliczeniu na złotówki 85zł .

Od zachodniej części wyspy znależlismy piękną piaszczysto – kamienistą plaże.Najwspanialsza tutaj jest woda: przejrzysta na 20-30 m idealnie widać całe dno ,a jest co oglądać. Super miejsce zarówno do opalania jak i snurkowania.

Wyspę Thasos zaczęliśmy zwiedzać od strony zachodniej,  jechaliśmy drogą 69 która biegnie wzdłuż wybrzeża wokół całej wyspy. Trasa w większości przebiega na klifach co zapewniała nam cały czas przepiękne widoki. W wielu miejscach drogowcy to przewidzieli tworząc miejsca widokowe gdzie można spokojnie stanąć i odpocząć.

Budownictwo na wyspie to typowe białe domki wąskie uliczki a wszystko pięknie obsadzone kwiatami i drzewami oliwnymi , tworząc ją bardzo urokliwą i atrakcyjną fotograficznie. Jeśli chodzi o wypoczynek wzdłuż całego wybrzeża rozsiane są różne plaże zarówno w miastach jak i całkiem dzikie.

Nam najbardziej przypadła do gustu dzika plaża położona około 10 km na wschód od miejscowości Alyki.

Łatwo jest ominąć tą plaże , gdyż wjazd na nią jest ukryty pomiędzy dwoma zakrętami. Znaleźliśmy ją tylko dla tego , że stanęliśmy  na punkcie widokowym z którego było ją widać.

Wjazd na plaże jest tylko dla pojazdów off-road ze względu na spadek oraz rozpadliny w drodze. Sama plaża znajduje się w zatoce i jest to jedno z najpiękniejszych miejsc jakie widzieliśmy. Otoczona jest z prawej strony wysokim klifem ,a z lewej skałami. Tej niezwykłości dodawała jej też woda , która była cudownie lazurowa i zachęcała do snurkowania.

Dno zatoki tworzyły różnego rodzaju formy skalne , a głębokość sięgała na jakieś 10 m (idealne miejsce do nurkowania) .

Na skałach za klifem gdzie było najgłębiej było miejsce przeznaczone typowo do skoków do wody z zamocowaną drabinką.  Spędziliśmy na tej plaży cudowną noc wsłuchując się w dźwięki lokalnej muzyki i śpiewu z restauracji znajdującej się nad klifem. Ciężko było nam się rozrastać z tym miejscem , ale ciekawość przed nieznanym był silniejsza.

Objechaliśmy cała wyspę aż ponownie dotarliśmy do Thasos, w poszukiwaniu kolejnych pięknych miejsc przepromowalismy się z powrotem na stały ląd.  Udaliśmy się drogą nr 2 , niedaleko miejscowości Stavros znaleźliśmy gaj oliwny z zejściem na dziką plaże na którym spędziliśmy noc. Rano ruszyliśmy dalej w kierunku trzech półwyspów z których wybraliśmy ,że zwiedzimy środkowy.Po drodze minęliśmy dziwnego lwa…

Jadąc wzdłuż wybrzeża natrafiliśmy na malownicze plaże znajdujące się w zatoczkach nieopodal miejscowości Lagonisi.

My wybraliśmy zatoczkę w głębi tego małego półwyspu. Plaża na niej była wąska, piaszczysta , z powoli schodzącym dnem ,ale bardzo ciepłą wodą.W pobliżu znajdowały się domki wczasowe i przystanie jachtowe.

Po mile spędzonym przedpołudniu ruszaliśmy dalej główną drogą,  która wiedzie wokół półwyspu. Po lewej stronie mieliśmy wspaniały widok,  ponieważ droga wiedzie po klifie. Mijając lokalny posterunek straży pożarnej „FIRETEAM” zauważyliśmy z lewej strony niewielką ścieżkę idąca w stronę morza – zaprowadziła ona nas na brzeg klifu.

Jadąc jedną z dróg przeciwpożarowych zauważyliśmy dziką plaże i postanowiliśmy na nią dotrzeć. Przemieszczaliśmy się drogą  po błotnym lawinisku. Gdy dotarliśmy na miejsce okazało się że nie byliśmy tu sami – na skarpie stała już Kia Sportage.

Nie zraziło nas to,  zeszliśmy mała dość stromą ścieżką w dół. Ukazała nam się cudowna piaszczysta plaża z wodą mieniącą się srebrem – wszystko to ze względu na łuski sardynek…

Zakochaliśmy się w tym miejscu – było jak z bajki,zupełnie nie przeszkadzała nam obecność starszej pary.Byli to Grecy i tylko im była znana ta plaża.Nasze pociechy były zachwycone cieplutką wodą i łagodnie opadającym dnem. My natomiast niesamowitymi widokami pod wodą: ławicami sardynek i górzystą budową dna – wyglądało to tak jakby nurkowało się nad szczytami gór – idealne miejsce do snurkowania. Spędziliśmy tam cudowne dwa dni ale chęć zobaczenia czegoś nowego ciągła dalej.

Wyruszyliśmy dalej drogą E75 w kierunku Aten –  z postojem na nocleg w gaju oliwnym na niedaleko Gavriani.

Do Aten dotarliśmy wczesnym przedpołudniem ,ale i tak mieliśmy problem ze znalezieniem miejsca parkingowego – trzeba ich szukać wśród tych małych uliczek.

Jeśli chodzi o Ateny jest to obowiązkowy punkt na trasie przez Grecję. Na pewno warto zwiedzić Akropol, Amfiteatr i Stadion Olimpijski.

Ateny to nie tylko czasy starożytne to też miasto o charakterystycznym klimacie pełne barów, kawiarenek oraz bazarków wypełnionych starociami gdzie tak naprawdę można kupić wszystko. Będąc już w Atenach warto spróbować kawy mrożonej – Grecy piją ją na potęgę – i coś w tym jest, robią ją przepyszną ,a w takie upały pobudza i chłodzi jednocześnie.

Po całym dniu spędzonym w mieście ruszyliśmy dalej ,żeby przeprawić  się na wyspę Kefalonia, promy na ta wyspę wypływały z miejscowości  Killini. Tam też spędzilismy noc.

Rano wypłyneliśmy promem na Kefalonię (płyneliśmy aż 40 min) Zwiedzalismy wyspę od miejscowości Sami (od południa na zachód ) – sama wyspa jest mocno zaludniona i jak dla nas za bardzo nastawiona na turystykę !!

Kefalonia posiada bardzo piękne plaże zarówno kamieniste jak i piaszczyste  – najpiękniejsze z nich znajdują się od strony zachodniej. Minusem tej wyspy było jej zaludnienie, wszędzie były domki, pensjonaty, bary itd… Ciężko było znaleźć dobre miejsce na biwakowanie.

Późnym wieczorem dotarliśmy do Fiskardo gdzie na miejscowej plaży spędziliśmy noc. Jest ona piaszczysto kamienista z delikatnie schodzącym dnem, jest też ciekawa pod względem snurkowania ze względu na podwodne skały.

Popołudniu przeprawialiśmy się promem na kolejną wyspę Lefkade. Płynęliśmy malutkim promem bardzo długo – około 2 godzin. Na szczescie widoki umilały nam tą podróż.

Dotarliśmy do miejscowości Nidri, skąd ruszyliśmy drogą 42 dalej na północ przez most a następnie zacumowany na stałe prom.

Następnie podwodnym tunelem pokonaliśmy przesmyk łączący zatokę Amvrakikos Kolpos z morzem Jońskim.

W miejscowości Ligia postanowiliśmy chwilkę odpocząć ,ale nie zostaliśmy tam długo ze względu na kamieniste dno.

Ruszyliśmy dalej  i za miejscowością Loutsa zjechaliśmy z drogi 18 , która odchodziła w głąb lądu. Ruszyliśmy off-road polnymi drogami wzdłuż wybrzeża. Natrafiliśmy w tedy na piękną kamienistą dziką plaże na którą można było wjechać tylko samochodem 4×4 Niestety nie zostaliśmy na niej ze względu na zbyt kamieniste wejście do wody – baliśmy się tu o nasze pociechy.

 

 

Ale nie ujechaliśmy zbyt daleko ,gdy spostrzegliśmy kolejną drogę prowadząca do lasku w stronę morza. Okazało się że ukryty tam jest bar z którego rozciągał się widok na całą zatoczkę.Miejsce to Alonaki Fanariou. Była tam piękna piaszczysta plaża z płytko schodzącym dnem,jedynym minusem było zejście z tego klifu – dość strome i wąskie.

Jadąc dalej na północ bocznymi drogami dotarliśmy do pola namiotowego, gdzie stało bardzo dużo camperów i przyczep (zarówno z Niemiec jak i z Grecji) . Samo miejsce nie przypadło nam do gustu , ze względu na brudną wodę !! i brak miejsca żeby się rozbić.Było to Ormos Odyssea.

Później dotarliśmy do miejscowości turystycznej Ammoudia , która znajduje się w zatoce. Posiada ona piękna piaszczystą plaże i względu na jej urok jest ona bardzo oblegana.  A miejscowe domy wczasowe podzieliły sobie plaże dla swoich gości zagradzając ja leżakami i parasolkami.Za plażą znajduje się wjazd na skarpę z której rozciąga się piękny widok na skalisto – klifowe wybrzeże.

Późnym popołudniem dotarliśmy do miejscowości Plataria za którą zaczęliśmy rozglądać się za miejscem na nocleg. Za stacją benzynową Eko zauważyliśmy drogę idąca w stronę morza ,okazało się że znajduje się tam cudna dzika plaża którą znali tylko miejscowi. Tam też się rozbiliśmy i spędziliśmy nocleg. Spaliśmy dosłownie parę metrów od morza – sama plaża okazała się bardzo urokliwa ,delikatnie schodziła do wody żeby na głębokości 1,5 m szybko opadać. Woda na niej była tak czysta że z samego rana udało nam się wypatrzeć ośmiorniczkę która wygrzewała się w ciepłej płytkiej wodzie.

Po śniadanku i dłuższym plażowaniu ruszyliśmy dalej już do granicy z Albanią w miejscowości Konispol 


Dodaj komentarz